Serwus, jestem nerwus
Z Wikipedii
Serwus, jestem nerwus – humorystyczne słuchowisko radiowe (napisane przez Marię Czubaszek), nadawane po raz pierwszy w latach siedemdziesiątych w Programie Trzecim Polskiego Radia. Pierwsze emisje słuchowiska odbywały się w ramach programu Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy.
[edytuj] Słuchowisko
Tytuł słuchowiska powstał od dialogu, od którego prawie zawsze rozpoczynał się odcinek:
- Serwus, jestem nerwus.
- Serwus, jestem samochodem.
Niektóre odcinki zaczynały się nieco inaczej od słów w rodzaju Dzień dobry, jestem z kobry, jednak prawie wszystkie początkowe zaczynały się tak jak napisano powyżej.
W słuchowisku uczestniczą dwie postacie, które prowadzą dość absurdalny dialog. Odcinki są krótkie, kilkuminutowe. Teksty pisane są przez Marię Czubaszek i jest to typowy humor tworzony przez tę autorkę. Pierwszym i najbardziej znanym duetem programu byli Jerzy Dobrowolski i Bohdan Łazuka. Później bywały inne duety, np:
- Jerzy Dobrowolski - Irena Kwiatkowska
- Bohdan Łazuka - Wojciech Pokora
- Wojciech Pokora - Jacek Janczarski
Pod koniec lat 90, po długiej przerwie, nagrano kolejne odcinki, w których tym razem uczestniczyli Wojciech Pokora i Jerzy Bończak, jednk są one mniej znane i mniej lubiane przez słuchaczy. Humor w słuchowisku, a także sposób prowadzenia dialogu przypomina mocno Rossmówki Tadeusza Rossa.
[edytuj] Wybrane teksty
Przykład dialogu:
- Dzień dobry, pan z kobry, tak? - Z kobry, dzień dobry... - Stało się coś? - Nie... - To dlaczego pan płacze? - Bo jest mi smutno, ale ja nie płaczę. - To proszę pana, w takim razie co to panu spływa po twarzy takie mokre, to co to jest? - Deszcz... - Deszcz? Przecież nie pada akurat. - A, to ja nie wiedziałem. Przepraszam. - To jednak stało się coś. - Nie. Skąd to panu przyszło do głowy? - Proszę pana, bo skoro płacze pan jak bóbr... - Po pierwsze to nie płaczę jak bóbr, tylko jak żubr. - Jak żubr, to pan idzie w wodzie na dno. - No nie! Przecież pływam jak koza. - Aha, ale teraz płacze pan jak bóbr. - Ja chyba lepiej wiem, jak ja płacze. A w ogóle to nie płaczę. To nie łzy, tylko deszcz. - Proszę pana, ja już panu mówiłem, że nie pada. - A to ja zapomniałem, przepraszam.
Inny dialog:
- Proszę pana, serwus, jestem serwus, jestem nerwus, serwus. Niech pan zgadnie, co dziś wykombinowałem, serwus. - Serwus, jestem nerwus, jestem samochodem, założę się, że nie zgadnę. - Wygrał pan niestety serwus, ale niech pan zgaduje. Dla utrudnienia powiem, że jestem nerwus, zaczyna się na "K". - Śmieszne? - Śmieszne. Baki można zrywać po prostu. Jak świeże wiśnie z resztą. - No więc to jest komedia. - Yyyyy, widział pan ostatnio śmieszną komedię? - Widziałem, tylko że to nie była komedia. - No więc ja też nie wykombinowałem komedii, niech pan dalej zgaduje. Dla ułatwienia powiem jeszcze, że to nie jest koń i ma pięć liter, każda inna z resztą. - Aaaaa, trzeba było od razu tak mówić. - Co, już pan wie? - Jasne! - No więc co? - Wiem już, że to coś ma pięć liter i każda literka jest inna. - Ale zaraz. Przecież to ja panu powiedziałem! - Dlatego to wiem. Gdyby mi pan nie powiedział, to skąd mógłbym o tym wiedzieć? - A, to racja, rzeczywiście. - To co pan wykombinował mniej-więcej, niech pan powie? - Niech pan jeszcze zgaduje. Dla utrudnienia powiem jeszcze, że pisze się tak, jak "Campary". - "Campary" pisze się akurat przez "C", a nie przez "K". - No więc mówię "Campary". No przeż, pamiętam ze szkoły. I dlatego mówię, że to, co wykombinowałem pisze się właśnie jak "Campary", tylko nie przez "C", a przez "K" no i pozostałe literki też oczywiście inne są. Ale poza tym to identyczne słowa są. - No to już wiem! - No? - Wykombinował pan kawał! - No dobry, dobry pan jest. O niestety!