Falandyzacja prawa
Z Wikipedii
"Falandyzacja prawa" - stosowane w publicystyce pejoratywne określenie na niektóre próby interpretacji (wykładni) prawa. Określa się tak "naginanie" prawa, próby jego interpretacji w doraźnym interesie interpretatora.
W szerszym znaczeniu mówić można o "falandyzacji" jako powszechnym przyzwoleniu na "naginanie prawa" i szerokie stosowanie "nadinterpretacji" zarówno w polityce, jak i innych sferach życia społecznego.
Termin ten użyty został przez Ewę Milewicz w "Gazecie Wyborczej" w 1994 r. Pochodzi od nazwiska szefa kancelarii prezydenta Wałęsy - Lecha Falandysza, który przekonywał, że prezydent miał prawo odwołać z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji dwóch członków, których sam powołał- Macieja Iłowieckiego i Marka Markiewicza. Prawo nie przewidywało możliwości odwołania tych osób, jednocześnie nie wykluczając (nie zakazując) tego. Przypadek nie był zatem w sposób jednoznaczny rozstrzygnięty przez przepisy prawa. Argumentacja Falandysza opierała się na poglądzie, że jeżeli ktoś ma prawo kogoś powołać na stanowisko, to zgodnie z logiką uprawniony jest również do jego odwołania.
Trybunał Konstytucyjny pogląd taki wielokrotnie odrzucał. W jednym z wielu na ten temat orzeczeń (W 7/94) stwierdza: "Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego z konstytucyjnej zasady legalności jak również z zasady demokratycznego państwa prawa wynika jednoznaczny wniosek, że w przypadku, gdy normy prawne nie przewidują wyraźnie kompetencji organu państwowego, kompetencji tej nie wolno domniemywać i w oparciu o inną rodzajowo kompetencję przypisywać ustawodawcy zamiaru, którego nie wyraził. Trybunał Konstytucyjny w swoim orzecznictwie zajmował w sprawie przepisów kompetencyjnych stanowisko zdecydowane, stwierdzając wielokrotnie, iż przepis kompetencyjny: “podlega zawsze ścisłej wykładni literalnej, domniemanie objęcia upoważnieniem materii w nim nie wymienionych w drodze np. wykładni celowościowej nie może wchodzić w rachubę...” (orzeczenie K. 5/86, zob. też P. 2/86, U. 6/87, K. 1/87, K. 1/89, U. 3/92, K. 11/93)."
Trzeba dodać, że zasada kadencyjności i nieodwoływalności jest stosowana celem zapewnienie niezawisłości i ochrony organów państwa przed doraźną koniunkturą polityczną oraz dla zabezpieczenia przed zawsze istniejącym zagrożeniem, że instytucje demokratyczne staną się instytucjami jedynie fasadowymi. Dzieje się tak, gdy jeden z organów władzy (np. Prezydent) uzyskuje zbyt wielki wpływ na inne orany władzy (np. na NBP, KRRiT itp.) Sytuacja taka w jaskrawym stopniu ma miejsce na Białorusi, w mniejszym stopniu w Rosji i w wielu innych państwach regionu. (patrz pomarańczowa rewolucja)
Wśród prawników termin "falandyzacja" jest często krytykowany. Wskazuje się, że każde możliwe znaczenie przepisu musi być brane pod uwagę jako równorzędne, o ile daje się wyinterpretować z tekstu. Odrzucanie określonego rozumienia (znaczenia) przepisu jest zawsze sprawą wyboru, a określanie argumentacji jego zwolenników mianem "falandyzacji", czy "naginaniem prawa" jest niczym innym jak chwytem erystycznym. Przeciwnicy terminu podnoszą, że interpretacja zawsze uwzględnia interes interpretatora - z kilku możliwych znaczeń wybiera on korzystne dla siebie.
Argumentację taką należy przyjąć jako słuszną jedynie, kiedy każda ze stron sporu przedstawia swoją, choćby „naginaną” interpretację, a wolny od partykularnych interesów, niezawisły i kompetentny sąd lub arbiter ogłasza wiążące rozstrzygnięcie. Do „falandyzacji” dochodzi, kiedy organ władzy nie mając odpowiedniego umocowania podejmuje arbitralną decyzje w sporze, w którym jest nie tylko decydentem, ale i stroną sporu. Zasada, że wszystko, co niezabronione jest dozwolone tyczy się obywateli, ale nie organów władzy, które dla swojego działania muszą mieć jednoznaczne prawne umocowanie. Odnośnie władzy trzeba przyjąć zasadę: wszystko, co nie jest dozwolone, jest zabronione.