Leopold Lis-Kula
Z Wikipedii
Więcej informacji co należy poprawić, być może znajdziesz na odpowiedniej stronie. W pracy nad artykułem należy korzystać z zaleceń edycyjnych. Po naprawieniu wszystkich błędów można usunąć tę wiadomość.
Możesz także przejrzeć pełną listę stron wymagających dopracowania.
Leopold Lis-Kula (11 listopada 1896, Kosina pod Łańcutem - 7 marca 1919, Torczyn) - jeden z najbardziej utalentowanych polskich oficerów, posiadający stopień pułkownika.
Jego ojciec - Tomasz Kula - skromny urzędnik kolejowy, wywodził się ze starego rodu rycerskiego Kulów - Niemstów, zaś przodkiem matki, Elżbiety z Czaykowskich, był słynny pisarz i podróżnik, Sadyk Pasza - Michał Czaykowski.
Leopold był czwartym dzieckiem Tomasza i Elżbiety Kulów. Kiedy dzieci dorastały, Kulowie przenieśli się z Kosiny do Rzeszowa, gdzie łatwiej było dać dzieciom wykształcenie. W Rzeszowie, w małym mieszkanku w domu przy ul. Przybyszowskiej, w miarę upływu lat było coraz gwarniej i rojniej, gdyż na świat przyszła jeszcze następna czwórka rodzeństwa.
Wychowaniem chłopca zajmowała się głównie matka, która uczyła syna umiłowania Ojczyzny i ludzi oraz prawości postępowania.
Wkrótce wraz z trójką najstarszych dzieci Leopold uczęszczał do szkoły ludowej i II Gimnazjum Państwowego ck, które teraz jako II LO przy ul. ks. Jałowego w Rzeszowie nosi jego imię.
Elżbieta z Czajkowskich Kulowa nie bez dumy po latach tak wspominała synowską naukę: "Zawsze chwalebny w obyczajach i zdobywaniu wiedzy, miał zamiłowanie do historii tak wielkie, że nawet do jedzenia często nie można było oderwać go od książek!".
Wiemy, jak Leopold uczył się w II Gimnazjum Państwowym ck. Istotnie, był niezłym uczniem z matematyki, języka niemieckiego, geografii, historii i gimnastyki, ale zdecydowanie słabszym z języka polskiego, łaciny i nauk przyrodniczych. Jak świadczą zapisane wspomnienia jego kolegów, często wymykał się na wagary. To właśnie podczas jednej z takich wypraw założyli w Olszynkach nad Wisłokiem tajne stowarzyszenie z myślą przygotowania się do walki o Polskę. Było to wiosną 1911 roku. W Galicji nasilały się nastroje niepodległościowe. Mając 16 lat zorganizował z kilkoma kolegami tajną organizację wojskową. Po jej rozpadnięciu się wstąpił do skautingu
Kiedy w listopadzie 1911 roku przyjechał do Rzeszowa ze Lwowa z misją inspekcyjno - instruktażową twórca ruchu skautowego w Galicji Andrzej Małkowski, mógł z satysfakcją odnotować, że młodzi rzeszowianie dobrze znają ideę i opanowali już podstawy skautingu. Aleksander Kamiński, za okupacji hitlerowskiej żołnierz harcerskich Szarych Szeregów i biograf Andrzeja Małkowskiego, tak opisuje spotkanie rzeszowskich gimnazjalistów z "ojcem harcerstwa" w Galicji: "Wszyscy byli wsłuchani w gawędę pana Andrzeja, a najbardziej Józek Kret i Leopold Kula. - Druhu Andrzeju, my czytamy "Skauta" i siedmiu z nas już założyło patrol "Lisów" - poinformował Poldek. - Jak się nazywasz? - zapytał Małkowski. - Kula, ale chłopaki wołają na mnie Lis. Mówią, że jestem bystry i chytry jak lis! - uzupełnił Poldek z lekką przechwałką".
Pod wpływem spotkania z Andrzejem Małkowskim w Olszynkach nad Wisłokiem i jego gawęd o potrzebie pracy nad sobą w służbie dla niepodległej Polski coś nowego pojawiło się w charakterach rzeszowskich skautów. Aleksander Kamiński przytacza rozmowę Leopolda z drużynowym skautów w Rzeszowie Julianem Woińskim: "Druhu Julku - zaczął półgłosem Leopold - to wszystko, o czym mówił druh Andrzej jest wielkie, porywające. Wszyscy w naszym zastępie "Lisów" kształcimy siebie zgodnie z tym, co nam mówił. Ale ja chciałbym czegoś więcej. Skauting daje nam fundamenty, daje nam zrozumienie, jacy powinniśmy być w wolnej Polsce, ale dlaczego nie uczy walki o Nią?"
Te słowa charakteryzują rozterki nie tylko Leopolda. Młodzi chłopcy, wśród nich rzeszowscy gimnazjaliści, dłużej nie chcieli czekać. Zastęp "Lisów" stworzył nawet rodzaj regulaminu, w którym czytamy: "Charakter skauta to fundament, lecz o niepodległość walczy się z bronią. Wojna musi zastać przygotowanym każdego z "Lisów", skaut to zagończyk na przedpolu bitewnym!"
Wiosną 1912 roku, w obliczu konfliktu rosyjsko - austriackiego o Bałkany, ożywiły się w Galicji nadzieje niepodległościowe. Niespełna 16 - letni gimnazjalista Leopold Kula wraz z zastępem "Lisów" szybko, w konspiracji poznaje tajniki walki podziemnej, ćwiczy szermierkę i musztrę. Spotykają się w lasach w okolicach Głogowa i Tyczyna. Stefan Przyboś, młodszy kolega Leopolda z gimnazjum w Rzeszowie, wspomina: "Było z nami kilku młodych nauczycieli, którzy niegdyś służyli w wojsku austriackim. Uczyli nas sztuki wojowania na wycieczkach szkolnych. Podczas tych ćwiczeń najbardziej wyróżniał się Leopold Kula, uczeń klasy piątej gimnazjum, który świetnie poruszał się w terenie, umiejąc w porę dowodzonym oddziałem oskrzydlić nieprzyjaciela".
W 1912 roku Leopold jako jeden z pierwszych wstępuje do organizującego się w Rzeszowie Związku Strzeleckiego w którym przyjął pseudonim "Lis". Ta organizacja była mu bliższa, gdyż w odróżnieniu od harcerskiej, pozostającej pod wpływami endecji, wywodzi się z idei socjalistycznych, z którymi zapoznał się, działając w kółkach Promienistych.
Zakorzenione w skautingu dojrzałe poczucie patriotyzmu, zapał do walki i umiejętności wyniesione z harcowania wśród pól i lasów Głogowa i Tyczyna widocznie były duże, skoro szybko zyskał w nowej organizacji sympatię i uznanie. Zwrócił na niego uwagę Józef Piłsudski, który jako komendant konspiracyjnego Związku Strzeleckiego wizytował tajne manewry w okolicach Jasła. Spodobał mu się młody strzelec z Rzeszowa, który dowodząc grupą równieśników wspaniale przeprowadził manewr oskrzydlający. Piłsudski wyróżnił go pochwałą przed frontem strzelców. Te właśnie ćwiczenia i pochwała Komendanta sprawiły, że w czasie wakacji szkolnych wysłano Leopolda na tajny kurs oficerski do Zakopanego, który ukończył z wyróżnieniem i dostał stopień oficera strzeleckiego. W roku 1913 komendant Związku Strzeleckiego w Rzeszowie Rudolf Wilk zaproponował po odejściu Józefa Nadziei jego kandydaturę na swojego zastępcę komendanta okręgu Związku Strzeleckiego w Rzeszowie. W Rzeszowie mało kto przypuszczał, że spokojny i nad wiek poważny, zaledwie 16 - letni uczeń gimnazjum pełnił w Związku Strzeleckim tak wysoką i odpowiedzialną funkcję.
Kolega Leopolda - Stefan Przyboś wspomina, że wiedziało o tym wówczas - siłą rzeczy - niewiele osób, a jeśli coś wyróżniało młodego zastępcę komendanta Związku Strzeleckiego, to mały karabinek, z którym paradował niewinnie na zakończenie roku szkolnego w czerwcu 1913 roku - ku zdziwieniu i przerażeniu nauczycieli i dyrekcji II Państwowego Gimnazjum ck w Rzeszowie. Praktyczny egzamin umiejętności nabytych podczas skautowych i strzeleckich ćwiczeń w okolicach Jasła, Głogowa i Tyczyna Leopold i jego koledzy z II Gimnazjum w Rzeszowie złożyli latem 1914 roku. Strzały w Sarajewie uruchomiły w Europie machinę wojenną na niebywałą skalę. Wojna światowa, dla każdego mieszkańca starego kontynentu okrutna i po części nie do końca zrozumiała, dla wielu młodych Polaków była upragnioną chwilą do walki o niepodległość. W mglisty poranek 6 sierpnia 1914 roku I Kompania Kadrowa Związku Strzeleckiego przeszła w Michałowicach granicę zaborów austriackiego i rosyjskiego.
Był to pierwszy oddział wojska polskiego od czasów powstania styczniowego 1863 roku. Dowódca "I Kadrowej" Tadeusz Kasprzycki tak zapisał ten dzień w swoim notatniku: "Godz. 9 rano. Widzę słupy graniczne, wzgórza. Kompania stój! Silę się na spokój. Nagle przenika mnie świadomość, że zaczyna się coś niezwykłego. Chwila z dawna oczekiwana! Zaczynam raźniej oddychać..." Chłopców "I Kadrowej" nie witano kwiatami. Na razie dla większości Polaków byli oni sojusznikami Niemców brutalnie działających w królestwie i germanizujacych Wielkopolskę.
18 - letni Leopold wyróżnia się już w pierwszych walkach pod Kielcami, gdzie dowodził 2. kompanią 5. batalionu Legionów. 9 października 1914 roku zostaje podporucznikiem. Na akcie nominacyjnym są podpisy Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego. Dowodzi swoją kompanią w zwycięskich walkach m.in. pod Krzywopłotami i Łowczówkiem. W I Brygadzie Legionów rośnie jego sława odważnego i przewidującego dowódcy, dbającego o swoich podkomendnych. Wiosną 1915 roku Leopold walczy ze swym oddziałem na linii Włostów i Ożarów, a gdy I Brygada przekracza Wisłę, bierze udział w walkach na Lubelszczyźnie. Uczestniczy w bojach pod Jaskowem, Kamionką, Kostiuchnówką, Kamienną i Kuklą. W zgiełku bitewnym, gdzieś pod Sandomierzem, przypomina sobie o maturze. Między bitwami zdołał się nauczyć biegle francuskiego i przestudiował dzieła Kanta, Nietzschego i Spinozy. W okopach uczył analfabetów i - co szczególnie zdumiewające - prowadził klub sportowy!
W trakcie działań wojennych, podczas urlopu w styczniu 1915 roku, zdał w gimnazjum w Wadowicach egzamin dojrzałości.
W roku 1917 odmówiwszy złożenia przysięgi wierności władzom austriackim został internowany. Po oficjalnym rozwiązaniu Legionów (jako poddany austriacki) znalazł się na froncie włoskim. Po powrocie do Polski w roku 1918 zajął się tworzeniem polskich sił zbrojnych za frontem wschodnim. W wieku 22 lat został pierwszym Komendantem Placu P.O.W. w Kijowie. Prowadził tam walki dywersyjne. W Legionach polskich rosła jego legenda. Był ulubieńcem Józefa Piłsudskiego, uzdolnionym dowódcą, niezwykle odważnym żołnierzem. Powierzano mu najtrudniejsze odcinki walki m.in. na Ukrainie. Na przełomie 1918-1919 brał udział w odsieczy Lwowa przeciwko wojskom ukraińskim. Na froncie ukraińskim odbył szereg zwycięskich bitew co zadecydowało o nominacji na podpułkownika. Nocą z 6 na 7 marca 1919 roku przeprowadził na czele polskich żołnierzy atak na zajęte przez ukraińskich nacjonalistów, zamieszkane w większości przez Polaków, miasteczko Torczyn. Po zdobyciu Torczyna został ciężko ranny. Ranny 7 marca 1919 roku - po kilku godzinach zmarł z upływu krwi w wieku 22 lat. Był jednym z najbardziej utalentowanych polskich oficerów. Pośmiertnie mianowany pułkownikiem i odznaczony krzyżem Orderu Virtuti Militari. Jego pogrzeb w Rzeszowie stał się wielką manifestacją patriotyczną. Pułkownik Leopold Lis-Kula został pochowany na cmentarzu na Pobitnem.
W czasie uroczystości pogrzebowych złożono wieniec z napisem "Memu dzielnemu chłopcu - Józef Piłsudski". Imieniem młodego legionisty nazwano w Polsce wiele ulic i obiektów. Układano o nim pieśni, dla większości młodzieży gimnazjalnej stał się wzorem godnym naśladowania. W 1937 roku imię Leopolda Lisa-Kuli otrzymało V Gimnazjum męskie na Bródnie (dzisiaj XIII Liceum Ogólnokształcące), a od 7 marca 1991 roku II Liceum Ogólnokształcące w Rzeszowie nosi zaszczytne imię pułkownika Leopolda Lisa-Kuli.
Źródła: Piątek Andrzej, Powiew Legendy, Rzeszów 2004.