Jan Kobylański
Z Wikipedii
Jan Kobylański (ur. 21 lipca 1923 w Równem) – polski biznesmen mieszkający w Urugwaju, twórca i prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ), największej organizacji polonijnej w Ameryce Południowej ( odpowiednika Kongresu Polonii Amerykańskiej w krajach Ameryki Łacińskiej).
Syn adwokata Stanisława Kobylańskiego. Aresztowany w roku 1943 , więziony na Pawiaku , następnie więzień Auschwitz i Mauthausen. Po wojnie po pobycie we Włoszech wyjechał do Argentyny. W 1952 przybył do Paragwaju, gdzie dorobił się majątku, uzyskując wyłaczność na druk znaczków dla poczty państwowej,co wiązało się ze współpracą z prezydentem Alfredo Stroessnerem. W latach 1989- 2000 był konsulem honorowym Polski w Argentynie[1]. Jan Kobylański jest wieloletnim sponsorem Radia Maryja. W 1995 został odznaczony Krzyżem Oświęcimskim.
[edytuj] Kontrowersje
W roku 2005 prasa zarzuciła mu kolaborację z hitlerowcami podczas okupacji Polski w czasie II wojny światowej, czemu zainteresowany zaprzecza i na co nie przedstawiono dowodów.
W "Gazecie Wyborczej" z 23 marca 2005 r. podano informację, że Jan Kobylański sfałszował zaświadczenie Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o tym, że był więźniem obozów koncentracyjnych Auschwitz, Mauthausen, Gusen, Gross Rosen i Dachau. Dane zawarte w kopii zaświadczenia, którą posługiwał się Kobylański, różnią się od danych w kopii zasobów muzeum Auschwitz. Kopia zaświadczenia dotyczy nie Jana, lecz Janusza Kobylańskiego, syna Stanisława, który również urodził się w Równem 21 lipca, ale w 1919. [2] Według tygodnika "Nasza Polska" autor artykułu pominął świadomie drugą stronę zaświadczenia , gdzie Muzeum Oświęcimskie dokonało oficjalnego sprostowania daty urodzenia Kobylańskiego. [3]
W 1947 do warszawskiej prokuratury zgłosiła się Leokadia Sarnowska ( w czasie okupacji pośrednicząca w wyrabianiu tzw. aryjskich papierów dla ukrywających się rodzin żydowskich) , która twierdziła, że Stanisław Kobylański (praktykujący wówczas warszawski adwokat) i jego syn Janusz obiecali żydowskiej rodzinie Szenkerów wyrobienie fałszywych dokumentów (za dużą ilość złota). Dokumentów nigdy nie dostarczyli, a w kryjówce rodziny pojawiło się Gestapo, które aresztowało ją i odwiozło do getta. Według relacji Sarnowskiej Niemcy mieli też mieć notatkę pisma Kobylańskiego (którą Sarnowska widziała na Gestapo).[4] Postępowanie przeciwko Stanisławowi i Januszowi Kobylańskim w sprawie kolaboracji z nazistami jako szmalcowników trwało siedem lat, do umorzenia przez prokuraturę z braku dowodów przestępstwa w 1954 ( według wersji podanej w styczniu 2007 do roku 1948). Stanisław Kobylański do końca życia wykonywał w Warszawie praktykę adwokacką. Jan Kobylański od 1945 r przebywał na Zachodzie.
W konsekwencji doniesień prasowych "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadził od wiosny 2005 - do stycznia 2007 postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Poza informacjami prasowymi nie znaleziono dowodów, by Jan Kobylański zadenuncjował w czasie wojny Niemcom małżeństwo Żydów. W jego toku nie zdołano potwierdzić, z uwagi na niepełne dane osobowe sprawcy, żeby były konsul honorowy RP Jan Kobylański był tą samą osobą, która jako Janusz Kobylański była podejrzaną w latach czterdziestych XX w.
W konsekwencji w styczniu 2007 r. pion śledczy IPN (Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu) odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego wydania podczas wojny ukrywających się Żydów.[5]
[edytuj] Przypisy
- ↑ Funkcji honorowej pozbawił go Władysław Bartoszewski po oskarżeniach Kobylańskiego o działania szkodliwe dla Polski i antysemityzm przez byłych ambasadorów RP w Urugwaju i Kostaryce - Jarosława Gugały i Ryszarda Schnepfa Gazeta Wyborcza Usłyszane o Kobylańskim 24.03.2005 W obronie Kobylańskiego występowali wówczas m.in. senatorowie Jan Szafraniec, Ryszard Bender i Czesław Ryszka.
- ↑ Kobylański sfałszował wojenne zaświadczenie – Mikołaj Lizut, "Gazeta Wyborcza" (Kraj), 23 marca 2005
- ↑ O oszczerczym charakterze publikacji Lizuta zaświadcza fakt nieopublikowania drugiej strony "kopii z Muzeum Auschwitz". Z lewej jej strony znajduje się adnotacja, że wprowadzono korektę daty urodzenia, która powinna brzmieć 21 lipca 1923 r., a nie - jak jest na pierwszej stronie - 21 lipca 1919 r. Ponadto okazało się, że Jan Kobylański używał wcześniej imienia Janusz.Zmienił je dopiero w Ameryce Łacińskiej, gdy zaczął używać hiszpańskiego imienia Juan, odpowiednika polskiego Jan. Gdy okazało się, że w dokumentach KL Auschwitz widnieje zła data urodzenia, Kobylański zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o wprowadzenie odpowiednich korekt dotyczących imienia i daty urodzenia. Oznacza to, że istnieją trzy, a nie jak chciała tego "Gazeta Wyborcza" dwa dokumenty MCK: pierwszy - z błędnymi wpisami, drugi - z błędnymi wpisami i adnotacją, że zgłoszono wniosek o dokonanie zmian, i trzeci - z poprawionymi danymi. : Tygodnik "Nasza Polska" nr 47(568) z 21.XI 2006 r. ISSN 1425-1914
- ↑ Wydział Prasowy IPN, 21 marca 2005 za: "Rzeczpospolita", 19/20 marca 2005
- ↑ Informacja prokuratora Pawła Karolaka z pionu śledczego IPN w Warszawie. Prokurator Karolak dodał, że poszukiwania informacji w tej sprawie prowadzono nie tylko w Polsce (archiwa, Muzeum w Oświęcimiu, MSZ), ale także w Niemczech (obóz Gross-Rosen) i Izraelu i USA. Wiadomo, że w latach 1947-1948 prowadzono w Polsce postępowanie przeciw Stanisławowi Kobylańskiemu i jego synowi Januszowi, m.in. o wymuszenie świadczeń od ukrywających się Żydów. Formalną podstawą odmowy śledztwa są argumenty prawne - że nie można dwa razy prowadzić śledztwa wobec tych samych osób o ten sam czyn oraz że taką formę szmalcownictwa wobec Żydów, która nie zakończyła się ich śmiercią, obejmuje amnestia z 1956 r. Pozwala ona ścigać tylko tych "szmalcowników", którzy w efekcie spowodowali śmierć swych ofiar. Sam Jan Kobylański nie został przez IPN przesłuchany. Nie było takiej potrzeby, a ponadto nie można go było przesłuchać w ramach postępowania sprawdzającego; trzeba byłoby wtedy wszcząć formalne śledztwo - dodał Karolak. PAP 30.01.2007 r. i Gazeta Wyborcza za serwis prasowy IPN