Wikipedysta:Grzegorz Wysocki/Witzkrieg
Z Wikipedii
Witzkrieg – pierwsza polsko-niemiecka wojna satyryczna, która rozpoczęła się w listopadzie 2006 r. na łamach kilku czasopism po obu stronach granicy: "Die Welt", "Tageszeitung", "Der Spiegel", "Super Express" i "Wprost".
Spis treści |
[edytuj] Tło polityczne konfliktu i prowokacje
26 czerwca 2006 r. na łamach niemieckiego "Tageszeitung" ukazała się satyra polityczna pióra Petera Köhlera na prezydenta polski Lecha Kaczyńskiego pt. Nowy polski kartofel – dranie, co chcą zawładnąć światem (niem. Polens neue Kartoffel – Schurken, die die Welt beherrschen wollen).[1] Publikacja wywołała w Polsce burzę – ostrą reakcję ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które domagało się od władz Niemiec reakcji na artykuł i wszczęcia postępowania ws. znieważenia głowy państwa. Niemcy odmówili skomentowania publikacji, a media po obu stronach granicy pisały o granicach dopuszczalności satyry oraz celowości politycznych reakcji na zaczepki satyryków.
Publikacja w "Tageszeitung" była, według mediów, prawdopodobną przyczyną choroby dyplomatycznej Lecha Kaczyńskiego i jego absencji na spotkaniu Trójkąta Weimarskiego planowanego na 3 lipca 2006 r.[2]
[edytuj] Pierwsze niemieckie salwy
Niemiecka prasa wypowiedziała Polsce wojnę satyryczną i zaatakowała w dniu 5 listopada 2006 r. W internetowym wydaniu niemieckiego "Die Welt" padły pierwsze salwy Witzkrieg. Pod zdjęciem okładki tygodnika "Wprost" z 21 września 2003 r. przedstawiającego przewodniczącą Związku Wypędzonych, Erikę Steinbach w mundurze SS dosiadającą kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera (zobacz), Niemcy opublikowali listę dwudziestu rzeczy, które Polacy powinni zrobić dla Niemców, żeby stosunki między naszymi krajami były przyjazne:[3]
- Podarować Erice Steinbach nowy piękny kombinezon.
- Uznać Oskara Lafontaine'a za trzeciego brata Kaczyńskiego.
- Byłemu kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi podarować wygodne siodło.
- Angeli Merkel zaproponować pracę sprzątaczki.
- Zbudować Niemcom rurociąg, którym będzie płynąć kapusta kiszona.
- Niemieckim nastolatkom z problemami trądzikowymi podarować wyrzutnie rakiet.
- Nie spluwać do każdej gęsi, która z okazji Bożego Narodzenia jest eksportowana do Niemiec.
- Po prostu się śmiać.
- Posłać Niemcom więcej kaczek.
- Przymknąć oczy na szmugiel niemieckich papierosów do Polski, bo w biednych krajach szmugiel jest podstawą egzystencji.
- Do anabolików produkowanych w polskich laboratoriach wkładać więcej witamin.
- Zaprosić na tournee Thomasa Andersa z Modern Talking.
- Część Zatoki Gdańskiej nazwać imieniem Güntera Grassa.
- Przyznać, że Małysz był na dopingu.
- Zabrać Niemcom Berlin i Brandenburgię i w zamian podarować coś lepszego, np. termos z polskim czerwonym barszczem.
- Wytłumaczyć niemieckim pracodawcom, jak tworzyć miejsca pracy.
- Przyznać wreszcie niemieckim artystom punkty na Eurowizji.
- Wyjaśnić Benedyktowi XVI, co zrobić, żeby kochali go także Niemcy.
- Wysłać do Niemiec więcej Polek, żeby pokazały Niemkom, jak się czesać i ubierać.
- Skończyć wreszcie z przeszłością.
Wystrzał był obliczony na rozbrojenie Polaków i polskiej dyplomacji śmiechem już przy pierwszej salwie.
[edytuj] Reakcja po stronie polskiej
Polska strona nie dała się zaskoczyć. Po drugiej stronie granicy z natychmiastowym kotratakiem wystąpiła redakcja "Super Expressu" zarówno na łamach drukowanych, jak i internetowych. "Super Express" donosił: Po naszej stronie nie ma strat. Od niemieckich dowcipów jeszcze nikt nie umarł ze śmiechu. Przy wsparciu satyryków opublikowano listę "Co Niemcy mogą zrobić dla Polaków, żeby żyło nam się lepiej?"[4]
Leszek Malinowski z kabaretu Koń Polski:
- Niemcy powinni dokończyć autostradę do Królewca, a jeśli nie mają kasy, to niech ją chociaż dociągną do Gdańska.
- Niemcy powinni nauczyć się wreszcie mówić po polsku "przepraszam", "dziękuję", "dzień dobry" i "Szczebrzeszyn".
- Powinni szybko otworzyć rynek pracy dla Polaków, bo Turcy są już zmęczeni, a Irlandia za mała.
- Powinni nam przysłać Erikę Steinbach, to ją wypędzimy. Będzie wreszcie wiedziała o czym mówi.
- Kiedy Miro Klose strzeli bramkę, niemieccy kibice powinni krzyczeć "Ole!". Będzie to skrót od Opole, bo tam Klose przyszedł na świat i nauczył się grać w piłkę.
- Reaktywować NRD. Będziemy mogli mówić, że Niemcom jest gorzej.
- Wprowadzić sztywny kurs wymiany 1:1 – 10-letniego volkswagena golfa na krasnala ogrodowego.
- Zaprosić brygadę Młodzieży Wszechpolskiej na Paradę Miłości. Zrozumieją, dlaczego w Polsce jest tak trudno kochać.
- Pozwolić Maciejowi Giertychowi na osiedlenie się w Niemczech. Będą mogli mówić, że nie pochodzą od małpy.
- Powinniśmy na 2 tygodnie wymienić się na rządy. Ciekawe, jak poradziliby sobie bracia Kaczyńscy w Berlinie, a Angela Merkel w Warszawie.
Wydrukowano również patriotyczną odezwę do Polaków:
- Ogłaszamy powszechną mobilizację. W związku z germańskim zagrożeniem dla naszego, polskiego, poczucia humoru zwracamy się do wszystkich czytelników o nadsyłanie do naszej redakcji amunicji śmiechowej, abyśmy nią mogli nabić nasze działa.
[edytuj] Działania pozycyjne
W wymianę ciosów zaangażowały się kolejne publikatory. Po stronie niemieckiej "Der Spiegel",[5] opublikował propozycje swoich cztelników:[6]
- Chętnie spędzę tydzień w Warszawie (nieważne czy to będzie w pobliżu pałacu prezydenta. Ale może byście zorganizowali kolację przy pieczonych kartoflach z Prezydentem?). Dobrym przedłużeniem tego byłby mecz piłkarski. Bo Polska miałaby wtedy szansę jak nigdy, nie zdobywając gola, mogłaby wygrać z Niemcami.
- Połączyć Modern Talking i Ich Troje: Super! A potem ich wysłać razem na koncert dla wojsk polskich w Iraku i niemieckich w Afganistanie.
- Stworzyć oficjalną niemiecko-polską reprezentację w piłce nożnej... i Polska mogłaby w końcu awansować do ćwierćfinału mistrzostw świata.
- Plakat Teresy Orlowski miałby negatywny wpływ na wskaźnik urodzeń w Niemczech. Wielu Niemców przeprowadziłoby się wtedy do Polski, gdzie są ładniejsze kobiety.
Wymiana salw satyrycznych dotknęła także polityków. Jak informowała "Gazeta Wyborcza",[7] Sylvia Hartleif, rzeczniczka komisji spraw zagranicznych Bundestagu, oceniła: Nikt u nas nie uważa tego za śmieszne. Rząd IV RP podszedł do dowcipów z powagą, jaką niegdyś przejawiał w tych sprawach Związek Radziecki. Ambasador RP w Berlinie wystosował oficjalny protest.[8] Sama redakcja "Gazety Wyborczej" ograniczyła sie jednak tylko do komentarza, oceniając poziom satyryczny Witzkrieg bardzo nisko. W podobnym tonie wypowiadała się "Rzeczpospolita".
Na początku grudnia 2006 r. "Die Tageszeitung" opublikował rozmowę z Peterem Köhlerem. Publicysta oświadczył, że nie zamierza niczego odwoływać ze swego wcześniejszego kartoflanego tekstu: Tekst nie zawiera niczego, co nie byłoby czystą prawdą. Gdyby nadarzyła się okazja, raczej jeszcze bym coś dodał.[9]
[edytuj] Linki zewnętrzne
- Polens neue Kartoffel na łamach "Tageszeitung" (de)
- Notatka o Witzkrieg na niemieckim Wikinews (de)
- Zbiór artykułów w "Die Welt" dotyczących polsko-niemieckiej wojny satyrycznej (de)
- Vom Blitzkrieg zum Witzkrieg (Od Blitzkrieg do Witzkrieg) (de)
[edytuj] Przypisy
- ↑ Co "Tageszeitung" napisał o polskim prezydencie, Gazeta.pl z 2006-07-04
- ↑ Prezydent choruje po szyderczym artykule w "Tageszeitung"?, "Gazeta Wyborcza" 2006-07-04
- ↑ Internetowe wydanie "Die Welt" 2006-11-05
- ↑ "Super Express" nr 260 z 2006-11-07
- ↑ Polen kontern deutsche Satire-Attacke w "Der Spiegel", 2006-11-06"
- ↑ "Super Express" nr 261 z 2006-11-08, str. 2-3
- ↑ "Gazeta Wyborcza", wydanie świąteczne nr 269, 18/19 listopada 2006 r., str. 25
- ↑ Niesmaczny żart o Janie Pawle II w "Die Welt", Gazeta.pl z 2006-11-04 za "Rzeczpospolitą"
- ↑ Kolejna satyra o kartoflach w "Tageszeitung", Gazeta.pl 2006-12-04